Dnia 31 kwietnia Roku Pańskiego 2010, odbyłyły się wyczekiwane Wielkie Harce Majowe, (zwane w skrócie WHM i tymze skrótem bede sie posługiwać :)) które trwały do 3 maja tego samego roku.
Więc. Błądząc po bezdrożach naszego jakze pieknego kraju w poszukiwaniu jakże pięknej miejscowości o nazwie Pionki... Oczywiście z atlasem, bo jakże by inaczej :P Zamiast w planowanej, przez Zastępową, niecałej półtorej godziny udało nam się przedłużyć jakże piękną podróż (nie uskarżam się, o nie:) ) do prawie dwóch i pół... Po rozbiciu namiotu po przyjeździe... (Podczas rozbijania usłyszałyśmy co najmniej trzy razy, iż jako jedyne z BluSZcza go nie rozbiłyśmy.)
Nasza rola w dniu nieoficjalnego rozpoczęcia Harców ograniczała się do rozpakowania się i położenia spać (Ku naszej wieeeeelkiej radości). Mając już doświadczenie z porannym wstawaniem (Pantery przecież lubią ciepło i duuużo snu) przezornie nastawiłyśmy budzik.
Apel rozpoczynający WHM był uroczysty.
Całe WHM opierały się głównie na ratowaniu przeszłości a konkretnie zamieszania jakiego narobił dr Flukzaid (czy jak mu tam było).
Pochwalę się, iż przeszłyśmy wszystkie wrota czasu bezinteresownie naprawiając wszystkie błędy i drobne pomyłki.
Z jednej strony nie mogłyśmy się doczekać powrotu do domu (czytaj: WANNY. łóżka, jedzenia, które nie śmierdzi ogniskiem itd... itd...), z drugiej zaś chyba każda z Nas chciała przedłużyć choć trochę czas pobytu w towarzystwie Drużyn z całej Polski.
dh. Weronika Sz.Pantera z Nałęczowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz